Chapter 10

[Harry's p.o.v]

Kiedy wróciliśmy do domu, szybko zaparkowałem samochód i wysiadłem. Ona działała mi na nerwy. Wiedziałem, że była irytująca, ale doprowadzała mnie do szału. Nie przestawała marudzić, nawet mimo tego, że miała taśmę na ustach i nie przestawała kopać w tył mojego siedzenia.

Sprawiała, że byłem zły, ale nic o tym nie mówiłem. Wiedziała, co działo się ze mną, kiedy gwałtownie otwarłem odrzwi, podniosłem ją i przerzuciłem sobie przez ramię. Wiła się i waliła pięściami w moje plecy, kiedy szedłem do domu.

Odwróciłem się, żeby zamknąć drzwi, ale coś przykuło moją uwagę i sprawiło, że moje oczy się nieco poszerzyły. Jeden z sąsiadów własnie parkował swój samochód po drugiej stronie ulicy i patrzył się bezpośrednio w naszą stronę. Jak mogłem być tak głupi i nie upewniłem się, czy nikt nie patrzy.

- Niczego nie widziałeś - powiedziałem do niego.

Osoba szybko przytaknęła i ruszyła do domu trzaskając drzwiami. Przygryzłem wargę i miałem nadzieję, że osoba nie zadzwoni po gliny na mnie, ponieważ to nie skończyłoby się dobrze. Zamknąłem frontowe drzwi i zablokowałem je, zanim zaniosłem ją do salonu.

- Zostań tutaj - powiedziałem do niej, stawiając ją na stopy. - Jeśli się ruszysz, zrobię ci krzywdę.

Nic nie powiedziała ani się nie poruszyła, tylko tam stała z jedną ręką zakrywającą jej usta, podczas gdy jej ciało trzęsło się ze strachu. Powinna się trząść. Powinna się mnie bać.

- Słyszałaś, co powiedziałem? - zapytałem, zabierając taśmę z jej ust.

- Słyszałam cię - wyszeptała.

- Co powiedziałem?

- Mam tutaj zostać i nie ruszać się albo zrobisz mi krzywdę.

- To prawda, maleńka - wymamrotałem. - Bo pamiętasz, co zrobiłaś ostatnim razem, kiedy kazałem ci się nie ruszać? Doprowadziłaś do tego, że zraniłem cię w mały palec. Nie spodobało ci się to, prawda? Nie chcesz, żeby to się stało ponownie, więc radze ci zostać tutaj.

Przytaknęła i milczała, kiedy zaczęła nerwowo obgryzać paznokcie. Zachichotałem na nią, zanim opuściłem pokój i poszedłem do kuchni, gdzie chwyciłem jedno z drewnianych krzeseł, ale zatrzymałem się, kiedy ponownie usłyszałem głos.

- Już popełniłeś błąd.

- Co?

- Powiedziałem, że już popełniłeś błąd - powtórzył. - Nie uważałeś i pozwoliłeś, żeby ktoś cię zobaczył. Prawdopodobnie już dzwonią po gliny na ciebie. Nie byłbym zaskoczony, gdyby policja już tutaj była.

- Policji tutaj nie ma, ponieważ ten koleś jest zbyt dużym mięczakiem, żeby zadzwonić po kogoś.

- Skąd to wiesz?

Wzruszyłem ramionami.

- Nie widziałeś jego miny i tego, jak drżał? Jeśli wie, co jest dla niego dobre, będzie trzymać gębę na kłódkę.

- Nie znasz tej osoby, Harry. Co byś zrobił, jeśli zadzwoniłby na policję?

- Uciekłbym - powiedziałem. - uciekłbym z tego domu i biegłbym, dopóki oni by mnie złapali i zabrali z powrotem do szpitala. To jest część gry, nieprawdaż?

- Tak - głos odpowiedział. - To jest część gry, ale czy ty naprawdę chcesz wrócić do azylu?

- Ta, czemu miałbym nie chcieć?

- Ponieważ nie byłbyś zdolny zobaczyć ponownie Karman.

- Dlaczego nie? - zapytałem. - Zawsze tu wrócę, za każdym razem.

- Wielokrotnie uciekłeś, wiesz jak wściekli i zirytowani są tobą ludzie w azylu? Olewasz ich i sprawiasz, że dają luz swoim pacjentom. Będą stawiać na większe bezpieczeństwo wokół ciebie i upewnią się, że już więcej razy nie wyjdziesz.

- Ja bym się jeszcze wydostał.

- Nie jestem tego takie pewien. Rozmawiają o przeniesieniu cię do innego szpitala, to jest daleko stąd, z lepszymi celami i zabezpieczeniami i to jest pośrodku niczego, więc jeśli uciekniesz, przyzwyczaisz się bardzo daleko. 

- Skąd to wiesz?

- Podsłuchiwałem ich rozmowę pewnej nocy, podczas gdy spałeś. Było bardzo wielu doktorów w pokoju, bylem zaskoczony, że się nie obudziłeś. Rozmawiali godzinami,  bo są zmęczeni kwaterowaniem ciebie. Chcą cię wysłać następnym razem, kiedy cię znajdą i przyprowadzą z powrotem. Wtedy więcej nie zobaczysz zobaczysz kochanej małej Karman.

- Ja bym jeszcze znalazł sposób, żeby ją znaleźć.

- Może, ale co jeśli ona nie chciała, żebyś  znalazł ją ponownie?

- Dlaczego by nie miała?

- Ponieważ jesteś psychopatą, Harry. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo ona jest przerażona? Jesteś w błędzie, jeśli myślisz, że ona mogłaby chcieć, żebyś ją znalazł. Ty nigdy  nie myślisz racjonalnie.

- Ona nie może być aż tak przerażona., mimo wszystko jest dużą dziewczynką.

- Jest przerażona a ciebie to nie obchodzi. Gdzie ona teraz jest? Bo ja myślę, że jest w salonie, całkiem sama, trzęsąc się, ponieważ strasznie się boi. Co byś zrobił, gdyby właśnie wybiegała za drzwi?

- Nie może - powiedziałem. - jej kostki są razem sklejone.

Czekałem na odpowiedź, ale jej nie otrzymałem. Wzruszyłem ramionami i podniosłem krzesło jeszcze raz, zanim wróciłem do salonu. Nie byłem zaskoczony, kiedy zobaczyłem ją nadal stojącą tam, gdzie jej powiedziałem. Podszedłem do niej bliżej, postawiłem za nią krzesło i zabrałem taśmę z kanapy, którą przyniosłem z samochodu.

- Usiądź - powiedziałem do niej. - Za tobą jest krzesło.

Powoli, ale niepewnie usiadła, zanim przykleiłem ją do krzesła. To nie był najlepszy sposób, żeby ją tutaj trzymać, ale to była jedyna rzecz, którą mogłem użyć w tym momencie. Jej oczy się nieznacznie rozszerzyły, ale nic nie zrobiła, dopóki nie usiadłem na kanapie na przeciwko niej.

- Myślałam, że będziemy rozmawiać. Mówiłeś, że będziemy, kiedy wrócimy do domu.

- Powiedziałem tak, ale nie współpracowałaś ze mną wcześniej zbyt dobrze - westchnąłem. - Nie będziemy rozmawiać, tylko siedzieć tutaj i być trochę cicho.

Przybywam do was z kolejnym rozdziałem :) Jak wrażenia? Wiecie jak bardzo kocham czytać wasze komentarze :* Piszcie swoje przemyślenia związane z rozdziałem <3

7 komentarzy:

  1. Strasznie wkurwia mnie jego zachowanie. Czy on siebie słyszy?! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo tego że rozdziały były wcześniej nieregularne warto było czekać ;* Co do samego rozdziału jest świetny, nie rozumiem tylko jednego - zachowania Harry'ego. Czy on tego nie pojmuje iż Karman się boi, ja rozumiem że on jest na razie zimnym dupkiem że tak się wyraże ale chyba każdy ma jakieś uczucia. Coś mi podpowiada że mu na niej zależy, że się troszkę o nią boi. Może tego jeszcze nie wie? Jednak jego myśli chyba mówią same za siebie co czuje. Tak bardzo bym chciała aby uważał, nie chcę żeby Harry wrócił do azylu nawet jeśli jest psychopatą. Przecież można zmienić wygląd później nazwisko itp. Ciekawe czy później poczuje do niej coś więcej, jejku mam tyle pytań co do opowiadania. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału skarbie <33 Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Traktuję ją okropnie.. Ale jego zachowanie mówi samo za siebie.. Rozkazuje co ma robić, jejku ogarnij Harry ! ;dd Nie mówię już żeby uciekała, bo wiadomo co się stanie, ale mógłby traktować ją z odrobinę większym szacunkiem ;) Mnie też już powoli zaczyna wkurzać jego zachowanie.. łooo masakra :D. Świetny rozdizał :)
    PS. Przepraszam, że nie skomentowałam przedniego rozdziału, ale nie miałam czasu, ale już to nadrobiłam ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu!! Zajebisty rozdział czekam na next <33333

    OdpowiedzUsuń
  5. Po tym rozdziale zaczynam mieć myśli, że faktycznie lepiej by było, gdyby zabrali Harrego z powrotem do tego azylu (czy jak on to tam nazywa). :/ Jest naprawdę poważnie chory. A najgorsza w tym jego myśleniu jest ta nielogiczność. Raz mówi, że zabije Karman, a za drugim razem zamierza ponownie zostać złapanym, żeby potem znowu uciec i do niej wrócić. Czyli o co mu tak naprawdę chodzi?? Nie wiem i chyba właśnie to jest w tym wszystkim najlepsze. :)
    On jest okropny w stosunku do Karman. :o Może jednak naprawdę, lepiej niech go wezmą, a dziewczyna niech się wyprowadzi. Tak chyba dla ich obojga będzie najlepiej.
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział! Trochę mnie Harry irytuje, ale co z tego. xD Kochammm!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry mnie wpienia.Gada sam ze sobą ale nie obchodzi go zdanie jego podświadomości. Nie przyjmuje go do wiadomości.
    Ale tak to spoko jest,czekam na kolejny

    Zapraszam do mnie:
    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń