Chapter 31

[Harry's p.o.v]

- Kocham cię.

Wymsknęło mi się, nie chciałem tego powiedzieć. Po prostu nie podoba mi się to, że z kimś chodziła, nawet jeśli to było dawno temu. Zakryłem sobie usta ręką, kiedy jej oczy się rozszerzyły. Wcześniej wiele razy powiedziałem jej, że ja kocham, ale powiedziałem to tylko dlatego, że wtedy płakała, nie zdenerwowała się. Po prostu rozmawialiśmy i to nie był powód, żeby jej to powiedzieć. Cóż, jest. Kocham ją, naprawdę ją kocham.

- Kochasz mnie? - zapytała. - Nie myślisz tak.

- Wiesz, że masz rację - westchnąłem. - Nie myślałem tak. Po prostu zapomnij, że cokolwiek powiedziałem.

- Jesteś zły?

- Taa, trochę.

- Dlaczego?

- Dlaczego miałbym nie być zły? - westchnąłem. - Mam powód do tego, żeby być zły.

- Harry, dlaczego jesteś zły? - zapytała, kładąc dłoń na moim ramieniu. - Porozmawiaj ze mną. Nie zamykaj się znowu przed mną.

Zrzuciłem jej rękę.

- Nie dotykaj mnie. Nie dotykaj mnie, to wszystko o co proszę. Tylko mnie teraz nie dotykaj.

- Co, do cholery, jest z tobą nie tak?

- Co, do cholery, jest ze mną nie tak? - krzyknąłem. - Właśnie ci powiedziałem, że cię kocham, a ty powiedziałaś mi, że nie miałem tego na myśli. Cóż, miałem to na myśli, kurwa, miałem to na myśli. Jesteś tak cholernie uparta, że nie zrozumiesz tego, cokolwiek ci powiem. Jestem też zły, ponieważ jestem zazdrosny, w porządku? Jestem zazdrosny.

- Zazdrosny o co?

- Wiesz, o co jestem zazdrosny, nie bądź głupia - wywróciłem oczami. - Jestem zazdrosny o tego cholernego faceta, Michaela. Czy wasz dwójka robiła coś razem? Seksualne rzeczy?

- Dlaczego jesteś taki opiekuńczy? - zapytała.

- Ponieważ jesteś moją małą - westchnęłam. - Odpowiedz na moje pytanie.

- Powiedziałam, że się z nim nie całowałam, z nikim się wcześniej nie całowałam, wiesz to. Dlaczego miałabym robić z nim coś seksualnego, skoro nawet nie był moim pierwszym pocałunkiem? Harry, on był krótko moim chłopakiem, którym był dawno temu. Nie przejmuj się tym.

- Masz rację, jestem po prostu przewrażliwiony. Jestem po prostu przewrażliwiony, wiedziałem, że nie robiłabyś nic seksualnego, ponieważ jesteś moją niewinną Karman. Teraz mogę dostać buziaka?

- Harry, nie jestem pewna...

- Dlaczego się tak wahasz?

- Nie waham się - rzuciła nagle. - Chcesz całusa? Dobra.

Odwróciła swoją głowę w bok i wpatrywała się we mnie, zanim się pochyliła i naparła swoimi ustami na moje. Nawet nie sekundę później wycofała się, rumieniąc się. Jej palce poszły tuż na jej wargi, gdzie je lekko dotknęła.

- Wow, to był jakiś pocałunek - westchnąłem figlarnie. - Trwał tylko sekundę-

Położyła swoje ręce na obu moich policzkach i obróciła się ponownie, znów łącząc nasz usta. Zostałem złapany przez straż, dla kogoś, kto nie przeżywał tam pierwszego pocałunku, ona dobrze całuje. Zacząłem się do niej dobierać, do niej prawie gotowej do tego, żeby usiąść na mnie okrakiem, ale rozległo się pukanie w okno. Odwróciła się ode mnie, jej oczy się rozszerzyły, kiedy spojrzała przez okno.

Opuściła swoje okno, zanim się odezwała.

- Co ty tu robisz?

- Karman, kto to jest? - zapytałem, owijając swoją rękę wokół jej ramion. - Kto to jest?

- Jestem Michael - powiedział facet, w około moim i Karman wieku. - Przepraszam za przerwanie wam waszych małych pieszczot, ale zobaczyłem cię przez okno, Karman, i chciałem się przywitać. Nie widziałem cię wieczność.

- Wiem, to było kilka lat temu - Karman się do niego uśmiechnęła. - Więc, co tam u ciebie?

- Jak zwykle, nic się tak naprawdę nie zmieniło. Poszedłem na uniwerek, ale nie jestem całkowicie pewien, co studiować. A co z tobą, Kar? Wyglądasz naprawdę dobrze.

- Ona może wyglądać dobrze, ale nie wygląda dobrze dla ciebie - warknąłem, podnosząc okno od moich drzwi.

Zignorowałem pytania Karman skierowane w moją stronę i odpaliłem samochód. Wyjechałem z parkingu, zostawiając go tam stojącego i zdezorientowanego. Wyjrzała przez okno i pomachała mu, co tylko mnie bardziej rozzłościło. Czy ona nie widzi, jak bardzo wprawiła mnie w zazdrość?

- Dlaczego po prostu tak odjechałeś?

- Bo chciałem - wzruszyłem ramionami. - Jeśli chodzi o pocałunek-

- To nie powinno się wydarzyć. Żałuję, że w ogóle to zrobiłam.

- Żałujesz tego? - wymamrotałem. - Ale przecież wróciłaś na kilka sekund.

- Nie wiedziałam co robię i ty również. Zmusiłeś mnie do pocałowania cię-

- Do niczego cię nie zmusiłem - powiedziałem. - Ty byłaś tą, która mnie pocałowała, więc nie zarzucaj mi rzeczy, której nie zrobiłem. Mogłem cię do tego nakłonić, ale nie zmusiłem cię do tego, żebyś mnie pocałowała.

- Wywarłeś na mnie presję. Cholera, Harry, zrobiłeś to. Po prostu zostaw mnie w spokoju, dopóki nie wrócimy do twojego domu. Nawet na mnie nie patrz.

Zrobiłem jak powiedziała i nie spojrzałem na nią, dopóki nie wróciliśmy do domu. Jakoś włączyłem radio na cały głos, co raniło moje uszy. Wiedziałem, ze raniłem jej uszy, więc to nie było całkowicie złe. Nie mogłem usłyszeć jej krzyków, były zablokowane przez głośną muzykę, z czego byłem zadowolony.

Kiedy samochód się zatrzymał, Karman szybko otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz. Jej dłonie zakrywały jej uszy, ale zignorowałem ją i sam wyszedłem z auta i poszedłem do frontowych drzwi, gdzie je otworzyłem. Nie obchodziło mnie zostawienie drzwi zablokowanych, jeśli ktoś by chciał do niego wejść, co by mógł. Cóż, to nie jest zupełnie prawda, po prostu zostawiłem drzwi odblokowane na wypadek, gdyby ona kiedykolwiek zdecydowała się wyjść, żeby mogła wrócić.

- Masz zamiar wejść? - zapytałem z wnętrze domu. - Czy po prostu masz zamiar stać tam całą noc?

- Co? - krzyknęła, ale weszła do środka. - Nie mogę usłyszeć tego, co mówisz. Dzięki tobie dzwoni mi w uszach.

- Dobrze - zachichotałem. - Nie ma za co.

Westchnęła i skrzywiła się ma mnie, zanim poszła w dół korytarza z jej torbą w swojej ręce. Zakładam, że idzie do toalety, żeby załatwić swoje "sprawy". Zazwyczaj poszedłbym z nią, żeby upewnić się, że nie będzie próbowała uciec przez okno, ale myślę, że potrzebuje prywatności, kiedy będzie załatwiała swoje miesiączkowe rzeczy. Nie chcę tego oglądać.

Wszedłem do kuchni, ponieważ nawet jeśli jestem na nią wkurzony, to ona nadal potrzebuje coś zjeść. Ona jest już wystarczająco szczupła, potrzebuje dostać trochę mięśni przy kościach. Jednak ma trochę mięśni, których praktycznie na mnie używa. Mam na myśli, jak często widzisz dziewczynę z mięśniami?

Właśnie włożyłem zimną pizzę do piekarnika, ponieważ chciałem tylko coś prostego. Zresztą, nie zamierzałem jeść, nie jestem teraz głodny. Chociaż, ja nigdy nie jestem głodny, więc to naprawdę nie ma znaczenia.

W czasie, kiedy pizza się zrobiła, Karman weszła do kuchni i usiadła przy stole. Zastanawiałem się, co jej tak długo zajęło, ale nie zamierzałem o to pytać, to nie moja sprawa. Uciąłem pizzę, zanim położyłem kawałek na talerzu dla niej i podszedłem do stołu, siadając obok niej.

- Nie jesz? - zapytała.

- Nie - potrząsnąłem głową. - Nie jem.

- Dlaczego? Harry, musisz coś zjeść.

- Nie jestem głodny - powiedziałem jej. - Po postu odpuść.

Przytaknęła, odwróciła ode mnie wzrok i zaczęła jeść. Patrzyłem na nią, nie w dziwny sposób, nie miałem nic lepszego do roboty. Wiedziałem, że zamierzała znowu zacząć, ponieważ jest gadułą. Przestała jeść i spojrzała na mnie.

- Mogę ci zadać pytanie?

- Właśnie to zrobiłaś.

Wywróciła oczami.

- Mogę ci zadać inne pytanie?

- Właśnie to zrobiłaś.

- Harry...

- Tylko się wygłupiałem, możesz zadać mi pytanie, tak długo, jak nie będzie ono głupie.

- To nie jest głupie - powiedziała. - Zastanawiałam się teraz nad tym przez jakiś czas... masz jakieś zaburzenia w odżywianiu?

Skinąłem.

- Taa, zawsze je miałem.

- Jak to się zaczęło?

- Dlaczego jesteś taka ciekawska? - zapytałem wzdychając. - Ale w każdym razie odpowiem na twoje pytanie. Kiedy byłem młodszy, nie pamiętam ile miałem lat, byłem nazywany grubym przez mojego tatę i kilka innych osób. Przestałem jeść tak dużo, jak to robiłem i to ostatecznie stało się moim zaburzeniem odżywiania. Dlaczego pytasz?

- Po prostu się zastanawiałam - zmarszczyła nieco brwi. - Przykro mi, że powiedział, że byłeś gruby, jestem pewna, że nie byłeś. Teraz nie jesteś, więc powinieneś jeść.

- Nie chcę jeść.

- Tylko jeden kęs? - zapytała, trzymając kawałek pizzy przy mojej buzi. - Tyko jeden, to wszystko o co proszę.

- Nie.

- Proszę? - błagała. - Tylko jeden kęs i dam ci spokój.

- Dobra - westchnąłem, poddając się.

Nachyliłem się do niego i wziąłem małego gryza, wywołując tym jej uśmiech. Przeżuwałem, walcząc z chęcią zwymiotowania, i połknąłem go. Zmusiłem się do uśmiechu, kiedy na nią spojrzałem. Czuła się dumna, że zmusiła mnie do jedzenia, a ja nie chciałem jej denerwować.

- Dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie.

- Taa... a co z tobą? Nie jesz zbyt dużo, zauważyłem to.

- Jem dużo - broniła się. - Cóż, już nie dużo.

- Co się stało? - zapytałem. - Dlaczego dużo nie jesz? Powinnaś odpowiedzieć na moje pytanie, nawet jeśli czujesz się z tym niekomfortowo, ponieważ ja odpowiedziałem na twoje, nawet jeśli nie chciałem.

- Byłam w takiej sytuacji, jak twoja, byłam nazywana grubą.

- Karman, nie jesteś gruba - westchnąłem. - Nigdy nie byłaś gruba. Kto ci to powiedział?

- Nie ma znaczenia - wzruszyła ramionami. - Naprawdę nie pamiętam.

- Myślę, że kłamiesz.

- Nie kłamię, nie pamiętam kto to zrobił.

Westchnąłem.

- Ty byłaś tym, kto nazwał cię grubą, Karman. Byłem tam, kiedy to powiedziałaś.

- Och... - wyszeptała. - Cóż, to już nie ma znaczenia, w porządku? Po prostu o tym zapomnij.

Skinąłem i patrzyłem w dół na stół, dopóki Karman nie skończyła. Wytłumaczyła się, nie pytałem o to, ponieważ nie była właśnie w najlepszym humorze. Usłyszałem, jak drzwi jej sypialni się zatrzasnęły, kiedy sprzątałem. Westchnąłem, nie lubię, kiedy zamyka swoje drzwi, ponieważ nie mogę widzieć, co robi.

Po tym jak skończyłem, poszedłem w dół korytarza i zatrzymałem się przy jej drzwiach. Zapukałem i odczekałem minutę, zanim powiedziała mi, że mam wejść. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją siedzącą na swoim łóżku, patrzącą na obrazek w jej rękach. Ze mną będącym tak ciekawskim, jaki jestem, podszedłem do łóżka i usiadłem przed nią. Papier był rysunkiem, na którym była kobieta, dwóch mężczyzn, Karman i mały chłopiec. Natychmiast uznałem ludzi jako jej rodzinę.

- Co to jest?

- Mój brat, Gabe, narysował to, zanim wyjechali na wakacje - powiedziała. - To jest moja mama, mój brat i tata, który odszedł, mój ojczym i ja. Bardzo za nimi tęsknię.

Tylko się do niej smutno uśmiechnąłem. Już znałem jej rodzinę, ale nie chciałem jej przerywać. To było miłe, że jej brat umieścił tam jej ojca. Boli mnie to, że ona tak bardzo za nimi tęskni, ale to co sprawia, że czuję się źle to to, że jej rodzina jest już pod opieką.

8 komentarzy:

  1. Przynajmniej był pocałunek, nie taki, jaki oczekiwałam, ale jest :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pocałunek był piękny. *.* Wszystko było piękne. ❤
    Harry przesadza z tym Michaelem, ale cóż… zazdrosny jest. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie ! ♥
    Piękny rozdział ☺☺

    OdpowiedzUsuń
  4. dzisiaj zaczęłam czytać to ff i mega mi się spodobało! masz talent! czekam dalej :)
    dołączam do obserwowanych i liczę na to samo :)
    http://art-of-killing.blogspot.com/ zapraszam na nowo powstałe ff z Justinem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że ci się podoba i cieszę się, że zyskałam kolejną czytelniczkę, ale ja to tylko tłumaczę ;*
      Kolejny rozdział powinien się pojawić na końcu kwietnia/początku maja, ponieważ robię sobie przerwę przed testami :))

      Usuń
  5. Hej, przybywam o tak późnej porze, by poinformować Cię, iż nominowałam Cię do Liebster Award. ;3 ♥ klik

    OdpowiedzUsuń
  6. http://art-of-killing.blogspot.com zapraszam na ff z Justinem :)

    OdpowiedzUsuń