Chapter 11

[Karman's p.o.v]

Nadal siedziałam na krześle, kiedy patrzyłam na Harry'ego, który siedział na kanapie po drugiej stronie pokoju. Było późno w nocy i chciałam tylko iść do łóżka, ale jak miałam spać przywiązana do krzesła? Próbowałam, ale za każdym razem, kiedy moje oczy trzepocząc zamykały się, Harry robił coś, żebym się ocknęła.

- Mogę iść spać?

- Nie - potrząsnął głową. - Mieliśmy rozmawiać, pamiętasz?

-Powiedziałeś, że mieliśmy rzekomo rozmawiać godziny temu - westchnęłam. - Kiedy będziemy rozmawiać?

- Kiedy tylko tak powiem.

- W takim razie dlaczego nie mogę pójść do pokoju i przespać się, dopóki nie zdecydujesz kiedy możemy porozmawiać? - zapytałam. - Chcę się tylko zdrzemnąć na kilka minut.

- Bo nie chcę - wzruszył ramionami. - Ale jeśli naprawdę musisz się przespać, wówczas możesz spać tam, gdzie siedzisz, na krześle.

- Nie mogę, bo to jest niewygodne.

- Teraz możesz zobaczyć, jak musiałem spać prawie połowę mojego życia - powiedział. - Na czymś niewygodnym.

- Skoro nie mogę spać, mogę przynajmniej iść do ubikacji? - zapytałam.

- Nie, możesz poczekać, aż porozmawiamy - odpowiedział, cichy chichot wydostał się z jego ust. - Jesteś dużą dziewczynką, jestem pewien, że możesz wstrzymać.

- W porządku, zatem możemy teraz porozmawiać?

- Chyba - wzruszył ramionami. - O czym chcesz rozmawiać?

- O czymkolwiek, naprawdę cię nie znam, w ogóle. Opowiesz mi o sobie?

- Nie chcesz się o mnie dowiedzieć - westchnął. - Uwierz mi, im mniej wiesz, tym lepiej.

- Możemy porozmawiać o czymś, co nie jest koniecznie o tobie?

- O czym chcesz zatem rozmawiać? Co nie dotyczy mnie?

- To trochę dotyczy ciebie - powiedziałam. - Chcę rozmawiać o tym jak skończyłeś w azylu. Chcę wiedzieć wszystko. Co zrobiłeś i jak to zrobiłeś.

- Dlaczego chcesz o tym wszystko wiedzieć? - zapytał z ciekawości. - Nigdy wcześniej z nikim o tym nie rozmawiałem.

- Właśnie dlatego powinieneś o tym komuś powiedzieć, skoro nie powiedziałeś nic nikomu. Nie jest dobrze trzymać wszystko w sobie, to może ci namieszać w głowie.

- Więc mówisz, że mam namieszane w głowie?

Szybko potrząsnęłam głową.

- Nie, To nie jest to, co miałam na myśli...

- Zatem co masz na myśli?

- Mówię tylko, że jeśli trzymasz w sobie coś przez długi czas, tak jak coś tragicznego lub ważnego, to może zacząć robić się kłopotliwe, bądź sprawi, że robisz rzeczy, których nie masz zamiaru robić.

- Więc mówisz, że przez trzymanie tego w sobie, to sprawiło, że zabiłem tych wszystkich ludzi?

- Co? - zapytałam zaciekawiona. - Co masz na myśli?

- Powiedziałaś, że to może sprawić, że robisz rzeczy, których nie masz zamiaru robić - powiedział.

- Taa?

- Mniejsza z tym - potrząsnął głową. - Zapomnij o tym, co powiedziałem. Odkąd mam zacząć rozmowę?

- Od początku, jak trafiłeś do azylu.

- Zabiłem swoją rodzinę, to jak tam trafiłem - westchnął. - Już to wiedziałaś.

- Wiem - powiedziałam. - Ale nigdy nie zagłębiałeś się w szczegóły.

- Chcesz, żebym wszedł w szczegóły? - zachichotał. - Nie jestem pewien, czy tego chcesz, ponieważ to trochę brutalne.

- Nie tak - potrząsnęłam głową. - Szczegóły takie jak powiesz mi dlaczego to zrobiłeś i jak to zrobiłeś.

- Dobra, ale zresztą, dlaczego chcesz wiedzieć wszystko o tym?

- Nie wiem, naprawdę - wzruszyłam ramionami. - Czuję, że jeśli masz zamiar zostać tutaj i patrzeć na mnie, co zdaje mi się potrwa długi czas, powinnam wiedzieć, jak tak skończyłeś. Pójście do azylu, następnie ucieczka i skończenie tutaj, w moim domu, trzymając mnie w niewoli.

- Nie trzymam cię w niewoli.

- Więc pozwoliłbyś mi samej wyjść z domu? - zapytałam. - Pozwolisz mi odejść?

- Tak, ale znalazłbym cię i przyprowadził tutaj z powrotem.

Spojrzałam w dół na kolana i przygryzłam wargę, ponieważ wiedziałam, że on nie kłamał. Jeśli jakoś spróbowałabym wyjść z domu, z czy bez jego wiedzy, on mógłby mnie jakoś znaleźć. Mógłby skończyć lokować, tam gdzie byłam i wziąć mnie z powrotem do domu i nigdy nie wiadomo, co zrobi.

- Porozmawiajmy szybciej, ponieważ jest prawie rano i nie mówi się dużo od tak - zaczął. - Jak powiedziałem wcześniej, Na początku trafiłem do szpitala za zabicie mojej rodziny. Zasłużyli na śmierć, tak.

- Dlaczego ich zabiłeś?

- Do czego zmierzasz? - warknął. - Zabiłem ich, ponieważ wysłali mnie do tego... tego miejsca.

- To jest jedyny powód, dla którego to zrobiłeś?

Wzruszył ramionami.

- Tak, cóż... Nie, nie bardzo.

- Jaki jest inny powód?

- To niezupełnie jest powód - wzruszył ramionami. - Nigdy naprawdę nie lubiłem swojej rodziny, kiedy dorastałem. Byłem okropnym dzieckiem, nawet jeśli miałem tylko kilka lat. Przez to, jak moi rodzice mówili do mnie dawno, dawno temu, ja nigdy nie zachowywałem się w sposób, w jaki normalne dziecko powinno się zachowywać.

- Co masz na myśli?

- Mówili mi, że rozmawiałem z kimś, kogo nie było i że zawsze się o mnie martwili, ale miałem to gdzieś. Nigdy nie słuchałem tego, co do mnie mówili, ponieważ postanowiłem nie. Nigdy nie sypiałem, nawet mimo tego, że zawsze byłem zmęczony. Mówiono mi, że mam nie iść spać, bo może się stać coś złego.

- Kto ci mówił, że mas z nie spać? - zapytałam. - Twoja rodzina?

- Nie, głos.

- Głos?

- Taa - skinął głową. - Ale to nie ma znaczenia, robił się wściekły, kiedy prowadziliśmy o nim rozmowę.

- On? To ma płeć?

- Tak. On słucha właśnie teraz i zaczyna robić się wściekły, ponieważ rozmawiamy o nim i wierz mi, nie chcesz widzieć go wściekłego, bo sprawia, że robię złe rzeczy.

- Harry, przestań. Zaczynasz mnie przerażać.

- Dobrze - zachichotał. - Chcemy cię przestraszyć.

- Po prostu porozmawiajmy o tym o czym rozmawialiśmy wcześniej - błagałam.

- Okej, więc na czym skończyłem?

- Mówiłeś o tym, jak rzekomo nie mogłeś spać.

- Och - powiedział. - Po dniach mojego niespania, moi rodzice byli przerażeni, że naprawdę było coś ze mną nie tak. Coś było, ale oni nie wiedzieli, tylko ja wiedziałem. Zaczęli zabierać mnie do wielu różnych lekarzy i cały czas mięli to samo pytanie, nie wiedzieli co jest ze mną nie tak.

- Nie było to dla ciebie ciężkie? - spytałam go. - Konieczność chodzenia do tych wszystkich lekarzy.

Przytaknął.

- Było i głównie dlatego, że nienawidzę lekarzy. Bałem się do nich chodzić, ponieważ byłem przerażony, że jeden z nich dowie się co jest ze mną nie tak. Po około dwóch tuzinach* wizyt moi rodzice zrezygnowali ze mnie.

- Zrezygnowali z ciebie?

- Wiedzieli, że nigdy nie dowiedzą się co jest ze mną nie tak. Nadal traktowali mnie jak normalne dziecko lub przynajmniej próbowali. Było w porządku do pewnego dnia, coś warknęło wewnątrz mnie i zrobiłem coś strasznego mojej siostrze.

- Co zrobiłeś, Harry?

- Pamiętam to jakby to było wczoraj - westchnął, odwracając się ode mnie. - Było około trzeciej nad ranem i próbowałem zasnąć, ale nie mogłem. Nie wiedziałem co robiłem, ale wyszedłem z łóżka i poszedłem do pokoju mojej siostry. Wyglądała tak spokojnie kiedy spała i nie podobało mi się to.

- Nie mogłem znieść faktu, że ona mogła spać, a ja nie mogłem. Z jakiegoś powodu mnie to rozgniewało - kontynuował. - Podniosłem ją z łóżka i poszedłem do łazienki, gdzie położyłem ją na podłodze, kiedy zacząłem lać wodę do wanny. Nie obudziła się, dopóki nie podniosłem jej z powrotem i podszedłem do wanny, zamaczając jej głowę pod wodą.

- Próbowałeś ją utopić?

Skinął głową lekko marszcząc brwi.

- Nie próbowałem, ja to zrobiłem. Zmagała się przez kilka minut, ale ja byłem od niej silniejszy, więc nie miała szansy odepchnąć mnie od siebie. Kiedy przestała walczyć przeciwko mnie, wiedziałem, że to co zrobiłem było złe. Nie mogłem uwierzyć, że tak po prostu utopiłem swoją siostrę, ale dobrze było wiedzieć, że to zrobiłem.

- Nie czułeś się źle?

- Tak, zaraz po tym jak ją położyłem ją na podłogę. Poczułem jak zimna była i zacząłem płakać, nawet jeśli tego nie chciałem. Podjąłem decyzję zrobienia jej CPR dopóki nie odkaszlnęła wody i zaczęła ponownie oddychać. Ledwo pamiętała cokolwiek, ale skłoniłem ją do tego, żeby obiecała mi, że nie powie mamie albo tacie o tym co się stało.

- Kłamała, ponieważ następnego poranka rodzice wtargnęli do mojego pokoju. Nie byli wściekli, nie, oni wpadli w furię. To był dla nich definitywny koniec i wtedy odesłali mnie do szpitala.

- Nadal nie widzę, jak kończysz zabijając swoją rodzinę, chociaż...

- Jestem tam, daj mi minutę - wywrócił oczami. - Nie obchodziło ich to, że tam byłem, byli zadowoleni od czasu kiedy nie było mnie więcej wokół nich. Zostałem w szpitalu przez około rok, dopóki nie zdecydowałem, że nie chcę tam więcej zostać.

- To pierwszy raz, kiedy uciekłem i poszedłem prosto do domu. Z jakiegoś powodu byłem zły na wszystko, co żyje. Kiedy tylko w końcu postanowiłem wrócić do domu, nie było trudno dostać się do środka. Rozbiłem okno i wszedłem do środka, byłem zaskoczony, że nikt nie wstał i poszedł do pokoju mojej siostry.

- Co zrobiłeś?

- Uderzyłem ją w głowę tak, żeby była nieprzytomna, kiedy wziąłem ją z łóżka. Wszedłem do kuchni i chwyciłem klucze do samochodu mojej mamy, zanim wyszedłem na zewnątrz i wsadziłem ją do samochodu. Zakleiłem mojej siostrze usta taśmą i związałem ją na tylnym siedzeniu. Brzmi znajomo?

- Zrobiłeś tak ze mną...

- Tak, zrobiłem - uśmiechnął się głupawo. - Ale tobie nie zrobiłem tego, co zrobiłem jej.

- Co jej zrobiłeś?

- Nic zbyt złego. Pojechałem do lasu, około godziny drogi stąd i zaparkowałem samochód na poboczu. Zaczęła się budzić, kiedy wywlokłem ją z samochodu do lasu. Położyłem ją na otwartej przestrzeni, wziąłem mój scyzoryk z kieszeni i podciąłem jej gardło, po czym spaliłem jej ciało.

- Spaliłeś jej ciało? - wydyszałam.

- Musiałem jakoś pozbyć się jej ciała, bo nie mogłem jej tam zostawić. Nie zostałem długo patem i wróciłem do samochodu. Pojechałem z powrotem do domu i kiedy tam byłem, ludzie z azylu tam byli, czekając na mnie na zewnątrz z moimi rodzicami.

- Pytali mnie co z nią zrobiłem, ponieważ wiedzą, że ją zabrałem - kontynuował. - Nie powiedziałem im, tylko pozwoliłem ludziom wziąć mnie z powrotem do szpitala.

- Więc jak zginęli twoi rodzice?

- Uciekłem ponownie i poszedłem z powrotem do mamy. Nie byłem tak brutalny jak z moją siostrą, strzeliłem jej w głowę, kiedy zasnęła. Nikt tego nie widział, ponieważ tata pracował. Zostawiłem jej ciało na łóżku, więc tata mógł ją znaleźć.

- Po tym jak ją zabiłem, szedłem dookoła zabijając ludzi, dopóki ponownie mnie nie złapali. Miałem po prostu wielką chęć zabijać ludzi, bo żyli dobrym życiem, a ja nie. Jak zazwyczaj, wróciłem na chwilę do szpitala, dopóki znowu nie uciekłem.

- Wróciłem i zabiłem ojca. Byłem na niego najbardziej wściekły i pozwoliłem mu być obudzonym i czujnym, kiedy go zabiłem. Zasłużył na to, tak. Zrujnował moje życie, więc ja zrujnowałem jego. Poszedłem po tym na dalszy szał zabijania i był to ostatni raz, kiedy kogoś zabiłem.

- Czy żałujesz robienia tego? - zapytałam. - Jestem po prostu zagubiona.

- Tak - pokiwał głową, wstając. - Czy pragnę, żebym tego nie zrobił? Nie.

- Gdzie idziesz? - zapytałam spanikowana, kiedy szedł do frontowych drzwi. - Wychodzisz?!

- Tak - było wszystkim co powiedział kiedy wyszedł i zatrzasnął drzwi, zostawiając mnie związaną w salonie.

* Dwa tuziny to 24, u nas po prostu powiedziałoby się wiele ^_^

Okej, więc powracam do was po przeszło miesięcznej nieobecności. Naprawdę przepraszam, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nauka i obowiązki domowe mnie przytłoczyły, a ten rozdział nie należy do najkrótszych xD Starałam się tłumaczyć chociaż po kilka linijek w wolnych chwilach, no i skończyłam dzisiaj... Całe szczęście zaczęła się długo wyczekiwana przerwa świąteczna, podczas której będę się starała jak najczęściej dodawać rozdziały ♥ Mam nadzieję, że przez moją nieobecność nie straciłam czytelników ♥ Kolejny rozdział jest krótszy i pojawi się niedługo ♥

A teraz czas na świąteczne życzenie ode mnie ♥ Kochani! Życzę wam wszystkim, żeby ten rok był dla was jeszcze wspanialszy niż ten miniony ♥ najedzcie się do syta, ale z umiarem, żeby koniec końców zmieścić się w ulubione jeansy :D ♥ w sylwestra bawcie się dobrze, że nie za dobrze, żebyście go pamiętali ♥
Do następnego!!! ♥ ♥ ♥

7 komentarzy:

  1. Mógł ją przynajmniej do łóżka położyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratki! Zostałaś nominowana do Libster Award! :D Więcej info: http://alive-1d.blogspot.com/2014/12/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Och czyżby przerażający Harry miał odrobinę serca ? :) Kurcze nie pomyślałabym nigdy, że będzie z nią rozmawiał o swojej przeszłości, to niewiarygodne.. Cóż ale pod koniec rozdziału, totalna lipa.. Wyszedł i zostawił ją samą? Kurde, po co on wychodził? Ale tak czy inaczej, wróci do niej, wiem to :)
    Świetny rozdział ! <3
    No cóż chociaż Święta minęły, ale pozwolę życzyć Tobie udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku ! <3
    I mam taką cichą nadzieję, że rozdział się pojawi jakoś niedługo :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na ff o Harry'm "Psychic Love"
    http://psychic-love-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    P.S. Świetny rozdział ! Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Harry, może jednak masz serce, co?
    Naprawdę się nie spodziewałam, że będzie z Karman tak otwarcie i szczerze o tym rozmawiał, że jej wszystko wyzna... A potem tak po prostu wyszedł. No i kurde... Co my mamy o nim myśleć? Autorka tego fanfica ma ogromną wyobraźnię, naprawdę. :)
    Pozdrawiam i przepraszam, że tak późno. :*** ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że pod wpływem Karman Harry się zmieni i trochę zmięknie. To i tak dużo z jego strony, że wyznał jej TO WSZYSTKO. No ale dlaczego wyszedł??!! Czekam z niecierpliwością na nexta i zapraszam do mnie (tym razem na gorącą miłość :D) http://you-are-the-only-one-ff.blogspot.com/ Miłego czytania i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Omg ! Trafiłam na to ff przypadkiem i baaardzo mi się podoba.
    Proszę, dawaj następny rozdział jak najszybciej. Nie mogę się doczekać :)
    + obserwuję bloga jako Olka

    Zapraszam do siebie http://psychic-love-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń