Chapter 24

[Karman's p.o.v]

Kiedy wstałam następnego poranka, byłam nadal zdenerwowana. Wszystko co zrobiłam, to próba pomocy Harry'emu, ale czuję się, jakby był na mnie zły z jakiegoś powodu. Nic nie zrobiłam, a przynajmniej tak myślałam. Próbowałam mu tylko pomóc, a on zamknął mi drzwi przed nosem.

Usiadłam na łóżku i zrzuciłam z siebie przykrycie. Z jakiegoś powodu było niezwykle ciepło, sprawiając, że się pociłam. Nie pamiętam, żeby ostatniej nocy było tak ciepło. Wyszłam z łóżka i zdjęłam moje nocne ubranie, które tylko sprawiało, że było mi goręcej, ponieważ były przytulne, ciepłe spodnie od piżamy i bluzka z długim rękawem.

Podeszłam do szafy i zmieniłam je na inne, chłodniejsze ubrania, zanim podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i wyjrzałam na korytarz, marszcząc brwi, kiedy nie zauważyłam Harry'ego. Jego drzwi były otwarte, a z miejsca, w którym stałam, mogłam zobaczyć, że nie było go w jego łóżku.

Sprawdziłam łazienkę i też go nie widziałam. Westchnęłam, bo gdzie on był? Nie wiem dlaczego, ale miałam nagłą chęć dowiedzieć się, gdzie on jest. Może to dlatego, że chciałam zobaczyć, czy wszystko z nim w porządku. Mam na myśli, że nie wyglądał zbyt dobrzy zeszłej nocy.

Podskoczyłam, kiedy usłyszałam hałas dochodzący z kuchni. Musi tam być. Przebiegłam truchtem korytarz i weszłam do kuchni, natychmiast dostrzegając Harry'ego. Ustawiał talerze z jedzeniem na stole kuchennym, co spowodowało burczenie w moim brzuchu. To musiało być głośne, ponieważ odwrócił się i na mnie spojrzał.

- Wreszcie wstałaś - powiedział. - Myślałem, że zamierzasz przespać cały dzień, ale nie chciałem cię budzić.

- Która jest godzina?

- Prawie trzecie popołudniu. Nie przejmuj się spaniem do tej godziny, ja wstałem godzinę temu. Dobra, nie spałem, ale zdecydowałem się wyjść z łóżka - odpowiedział. - Dalej, siadaj.

Skinęłam i usiadłam przy stole. Harry usiadł po drugiej stronie stołu, więc był ze mną twarzą w twarz. Byłam zadowolona, że tam usiadł, nie chciałam, żeby siedział blisko mnie albo obok mnie. Kiedy usiadł, zwróciłam uwagę na to, że miał na sobie za dużo ubrań, do bycia w takim cieple, jakie było w domu.

- Ej, mogę zadać ci pytanie?

- Taa, tak przypuszczam.

- Dlaczego tutaj jest tak gorąco? - zapytałam.

- Jest mi zimno - wzruszył ramionami. - Jest mi zimno.

- Jest środek lata, jak może być ci zimno? - westchnęłam. - Szczególnie, że tutaj jest naprawdę ciepło. Co zrobiłeś? Wyłączyłeś klimatyzację czy coś?

- Tak, zeszłej nocy - odpowiedział. - Dziwę się, że dopiero teraz to dostrzegłaś. Poszedłem do twojego pokoju parę godzin po tym, jak położyłaś mnie do łóżka ostatniej nocy i byłaś bardzo spocona. Próbowałem zdjąć ci przykrycie, ale z powrotem je na siebie pociągnęłaś, więc się poddałem i wróciłem do swojego pokoju.

- Przyszedłeś do mojego pokoju ubiegłej nocy?

- Taa, ale tylko po to, żeby się upewnić, że wszystko z tobą w porządku - szybko powiedział. - Tylko, po to, żeby się upewnić, że wszystko z tobą w porządku.

- Och, może jest ci zimno przez tą całą krew, którą straciłeś.

- Straciłem krew? - zmarszczył brwi. - Kiedy?

- Nie pamiętasz?
Potrząsnął głową.

- Nie, wszystko co wiem, to tylko to, że ostatniej nocy z jakiegoś powodu było mi zimno. Wiesz co się wydarzyło?
Skinęłam głową.

- Taa, wiem.

- W takim razie co się stało? - zapytał. - Karman, powiedz mi. Chcę wiedzieć.

Potrząsnęłam głową i spojrzałam w dół na swoje ręce, które znajdowały się na stole. Jeśli nie pamięta co się wydarzyło, nie chcę mu mówić. Nawet jeśli nie wydawałam się być zmartwiona i zaniepokojona zeszłej nocy, byłam.

Byłam bardziej, niż zaniepokojona, byłam przerażona. Tak jak powiedziałam ostatniej nocy, ta cała sprawa z głosem wymyka mu się spod kontroli. Jednak dokładnie nie pojmuję nic o tym głosie, ponieważ tego nie słyszałam, tylko Harry to słyszał.

Ten głos mnie przeraża, a nawet nie wiem, co Harry o tym sądzi. O nim, mam na myśli o nim. Zapomniałam, że głos ma płeć, co jeszcze bardziej mnie myli. Zastanawiam się, czy ten głos ma imię, ale nie chcę pytać Harry'ego. Nie chcę, aby Harry teraz o nim myślał. Chodzi mi o to, że Harry powiedział, że on sprawił, że zrobił sobie krzywdę. Dlatego nie chcę mu teraz o nim mówić, jest już dość zraniony.

- Karman? - wyszeptał. - Zamierzasz mi powiedzieć o tym, co się stało?

- Nie, Harry. Nie zamierzam.

- Dobrze, wiesz co się stało z moją ręką? - zapytał.

Spojrzałam w górę i się prawie rozchorowałam. Miał ściągniętą z ramienia gazę i patrzył w dół na szramy. Wiedziałam, że będą blizny. Nawet nie wyglądały, jakby miały się zagoić od poprzedniej nocy.

- Karman, co ja zrobiłem? - zapytał. - Proszę, powiedz mi, co zrobiłem. Proszę.
Westchnęłam.

- Naprawdę chcesz, żebym ci powiedziała?

- Tak, Karman. Tylko proszę cię, powiedz mi co zrobiłem. Zacznij od początku.

- Dobrze - powiedziałam. - Po tym, jak rozpakowaliśmy zakupy spożywcze, mogłam powiedzieć, że coś było z tobą nie tak. Nie chodzi tu o obraźliwy sposób, po prostu byłeś daleko a potem zacząłeś być wredny. Zacząłeś na mnie krzyczeć, ponieważ chciałam po prostu iść do łóżka.

- Przepraszam, że na ciebie krzyczałem - przeprosił. - Przepraszam.

- W porządku, naprawdę - uśmiechnęłam się delikatnie. - Więc, po tym, jak pomogłam ci porozkładać jedzenie, poszłam do łóżka. Nie wiem gdzie poszedłeś, ale wróciłeś do mojego pokoju kilka godzin później. Zacząłeś pukać do moich drzwi, ale nie chciałam wstawać, próbowałam spać.

- Powtarzałeś mi, że mam otworzyć drzwi, ale nie chciałam, przerażałeś mnie - kontynuowałam. - Następną rzeczą, którą wiedziałam było to, że uderzałeś sobą w drzwi. Wtedy postanowiłam wyjść z łóżka i otworzyć drzwi, biegłeś w ich stronę. Upadłeś, co jest powodem bólu twojego ramienia.

- Trochę boli mnie ramię - skinął. - Ale jak uzyskałem szramy?
Wzięłam głęboki wdech.

- Po tym jak zraniłeś swoje ramię, życzyłeś mi dobrej nocy i wyszedłeś z pokoju. Wróciłam do łóżka, ale nie mogłam znowu zasnąć. Było cicho przez prawie godzinę, po czy usłyszałam, jak mówiłeś do siebie.

- Wiesz, co mówiłem?

- Nie - potrząsnęłam głową. - Mówiłeś szybko i brzmiało to, jakbyś mamrotał. Mówiłeś do siebie przez kilka minut, zanim przestałeś. Usłyszałam, że coś otworzyłeś, po czym około minuty później, usłyszałam twój krzyk. Wybiegłam z pokoju i przez korytarz, zanim zapukałam do twoich drzwi. Nie odpowiedziałeś, ale weszłam do środka, ponieważ miałam przeczucie, że coś było nie tak.Weszłam do środka, a ty... ty ciąłeś się wielkim nożem.

- Ciąłem się? - cicho sapnął. - Dlaczego to zrobiłem?

- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. - Twoje oczy były tylko tępe. Nie było cię tam, dopóki nie zacząłeś mnie błagać, żebym go powstrzymała. Jak zgaduję on to głos. Chwytałeś nóż za ostrze. Aczkolwiek nie uważam, żeby twoja dłoń była rozcięta.

Odwrócił swoją dłoń do góry nogami patrząc na nią.

- Nie jest rozcięta. Co się po tym stało?

- Zabrałam od ciebie nóż i gdzieś go wyrzuciłam. Prawdopodobnie nadal jest w twoim pokoju. Twoje ramię było mocno rozcięte i bardzo krwawiłeś. Wzięłam cię do łazienki i obmyłam rany, ale wyglądają na dość głębokie. Myślisz, że będziesz potrzebować szwów?

- Nie, żadnych szwów - szybko powiedział. - Żadnych szwów. Będzie w porządku.

Westchnęłam i spojrzałam na jego ramię. Jego oczy się rozszerzyły, kiedy okręcił do góry swoje ramię, po tym, jak zobaczył mój zniesmaczony wyraz twarzy. Jego ramię wyglądało źle. Moim zdaniem powinien pójść do szpitala, ale znając Harry'ego, nie pójdzie. Nie lubi, kiedy ktoś mu pomaga. Zauważyłam to pierwszego dnia, kiedy go spotkałam.

- Harry, dlaczego nie pozwolisz komuś sobie pomóc? - Nie mogłam na to poradzić, ale zapytałam. - Twoje ramię będzie zainfekowane.

- Jeśli będzie zainfekowane to będzie zainfekowane - wzruszył ramionami. - Nie lubię, kiedy ludzie mi pomagają, to wszystko. Jestem w pełni zdolny, żeby o siebie zadbać. Nie potrzebuję niczyjej pomocy, w porządku? Rozmowa się tutaj kończy, skończyłem o tym mówić. Dalej, jedz.

Przytaknęłam i przyciągnęłam jeden z talerzy w swoją stronę. Nigdy bym nie pomyślała, że Harry był typem kolesia, który lubi gotować. Zrobił naleśniki, jajka, kiełbasę i bekon. To było dużo jedzenia dla dwóch osób, ale nie zamierzałam się sprzeczać, im więcej tym lepiej. Chwyciłam widelec i miałam zacząć jeść, ale usłyszałam chrząknięcie Harry'ego.

- Co?

- Powiedziałem ci, że możesz to zjeść? - zapytał unosząc brwi. - Powiedziałem ci, że możesz to zjeść?

- Taa...

Zacisnął brwi i powiedział mi, że mam jeść, kiedy potrząsnął głową, mamrocząc do siebie. Byłam zdezorientowana jego zachowaniem. Chciał, żebym jadła, ale później nie? Przestałam się w niego wpatrywać, bo nie chciałam, żeby wiedział, że się na niego patrzyłam. Nie chcę go wkurzyć.

- Harry? - powiedziałam, kiedy zaczęłam jeść. - Gdzie nauczyłeś się tak gotować? To jedzenie jest niesamowite.

- Moje mama i ja gotowaliśmy, kiedy byłem mały - powiedział mi. - Ona była najlepszą kucharką, myślę, że jej świetne umiejętności kulinarne po prostu przeszły na mnie. A dlaczego? Smakuje ci?

- To jest wyśmienite - przytaknęłam. - Dlaczego nie jesz?
Wzruszył ramionami.

- Nie jem dużo.

- Powinieneś jeść.

- Dlaczego? - zapytał. - Dlaczego?

- Jesteś naprawdę szczupły - westchnęłam. - Wyglądasz, jakbyś nie jadł od lat. Dlaczego kupiłeś wczoraj to całe jedzenie, skoro dużo nie jesz?

- Dla ciebie - odpowiedział. - Kupiłem jedzenie dla ciebie. Wiesz, musisz jeść.
Skinęłam i kontynuowałam jedzenie, ignorując wrażenie, że Harry się we mnie wpatruje. Kiedy skończyłam, zobaczyłam, ze Harry wziął tylko dwa kęsy ze swojego jedzenia. Oferował mi swoje, ale odmówiłam jego propozycji, ponieważ byłam pełna. Wstał ze swojego siedzenia i podniósł mój teraz pusty talerz, zanim podszedł do kranu i zaczął myć naczynia.

- Dlaczego po prostu nie włożysz ich do zmywarki? - zapytałam, podchodząc do niego bliżej. - To byłoby o wiele prostsze.

- Karman, to tylko dwa talerze i sztućce - zaśmiał się lekko. - Zresztą, i tak nie mam nic lepszego do roboty.

- Mogę iść się wykąpać?

- Taa - Skinąłem. - Tylko pozwól mi skończyć mycie tego, potem pójdziemy.

- My?

- Tak, my - powiedział. - Nie mam zamiaru wejść z tobą, jeśli to jest to, o czym myślisz. Nie pozwolę ci iść samej, bo możesz spróbować uciec przez okno albo coś.

- Nie mam zamiaru nigdzie pójść - westchnęłam. - Tylko się pospiesz, dobra? Nie myłam się ani nic od nocy, kiedy przyszedłeś do mojego domu, czuję się paskudnie.

Szybko skończył z naczyniami i zanim wiedziałam, skończyliśmy w moim pokoju. Chciał wybrać dla mnie ubrania, wiec mu pozwoliłam. Naprawdę mnie to nie obchodziło, chciałam się tylko umyć. Harry skończył mi wybierać koszulkę z niskim krojem i krótkie spodenki, czego ubranie nie było dla mnie do końca komfortowe, ale nie zamierzałam mu nic mówić.

To jest miły, niewinny Harry, którego lubię. Nie chcę tego rujnować i go złościć albo sprawiać, żeby zrobił mi krzywdę. Dostałam rumieńców, kiedy zaczął zmierzać w kierunki bielizny. Skończył wybierając parę dolnych czarnych koronek i dopasowany biustonosz. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo lubi koronki, aż do teraz.

- Kiedy wyjdziesz z wanny, pozwolisz mi zobaczyć, jak na tobie wyglądają? - zapytał, odwracając się w moją stronę. - Proszę?

- Może.

Uśmiechnął się i rzucił się w moje stronę, delikatnie chwytając moje ramię. Wyciągnął mnie z pokoju na korytarz. Nie tracił czasu w dostaniu się do łazienki i kiedy włączył światło i zamknął za nami drzwi, zaczęłam się zastanawiać, w co ja się wpakowałam.

Kolejny rozdział będzie... bardzo fajny :D Komentujcie :))

2 komentarze:

  1. Harry w tym rozdziale był wyjątkowo miły, lubię go takiego i wreszcie Karman uśmiecha się w jego towarzystwie:) Zabieram się za kolejny :)

    OdpowiedzUsuń