Chapter 22

[Karman's p.o.v]

Harry zrobił coś zaskakującego w drodze do sklepu, pozwolił mi słuchać radia. Nie zapytałam się go, czy mogę je włączyć, sam je włączył. Nie patrzył na mnie, ale mogłam zobaczyć mały uśmiech na jego twarzy, kiedy na niego spojrzałam.

Zaczął otwierać się w stosunku do mnie i byłam zadowolona i przerażona tym. Nie zrozumcie mnie źle, jestem zadowolona, że zaczyna czuć się ze mną komfortowo, ale ja nie chcę robić się tak nieskrępowana w jego towarzystwie.

Nadal jestem przestraszona, nie przerażona, nim w środku. Nie chcę, żeby zobaczył, że się go boję, ale nie chcę mu też pokazać, że czuję się z nim komfortowo. Próbuję być twarda i odważna obok niego, ale to jest trudne. Staję dla niego i boję się, że pewnego razu, kiedy ponownie stracę dla niego rozum, on straci nad sobą panowanie.

- Kto śpiewa? - zapytał. - Kto śpiewa?

Zaczęłam się zastanawiać, czy ma mały przypadek palilalii, która jest zaburzeniem mowy, charakteryzującym się mimowolnym powtarzaniem słów, zwrotów lub wyrazów. Zauważyłam, że czasami się powtarza, ale nigdy nic o tym nie wspomniałam.

Zastanawiam się też, czy ma bipolarne zaburzenia, ponieważ czasami nie potrafi kontrolować swoich przypadkowych aktów przemocy lub wahań nastroju. To może być po prostu stres, który został na nim nagromadzony, ale nie można być pewnym. Muszę porozmawiać z nim o tym później, nie teraz, może kiedy bardziej się poznamy.

- Nickleback - wzruszyłam ramionami. - Są zespołem rockowym.

- Ty, moja słodka, niewinna Karman lubi zespół rockowy?  - zachichotał. - Nigdy nie widziałem, żeby jakiś leciał.

- Co to ma znaczyć?

- Nigdy nie wyobrażałem sobie ciebie lubiącą muzykę rockową. Jesteś księżniczką, myślałem, że mogłabyś lubić pop albo coś.

- Uważasz, że jestem księżniczką? - zapytałam zawstydzona.

- Tak, jesteś księżniczką - powiedział. - Moja dziewczynka jest księżniczką.

- Nie jestem księżniczką - potrząsnęłam głową. - Ale wiesz, ja nie tylko lubię muzykę rockową. Lubię każdy rodzaj muzyki, z wyjątkiem muzyki z windy, bo kto ją lubi?

- Nigdy wcześniej nie słyszałem muzyki z windy - przyznał. - Nie wiem, czy ją lubię czy nie.

- Nie polubisz tego.

- Nie wiesz tego - wzruszył ramionami. - Nie wiem, czy ta piosnka gra czy zespół, ale mi się to nie podoba.

- Nie możesz nienawidzić mojej ulubionej kapeli - fałszywie wciągnęłam powietrze. - Oni są naprawdę dobrzy, musisz po prostu ich więcej posłuchać i ich polubisz.

- Może - uśmiechnął się delikatnie. - Może.

Byłam zdezorientowana jego zachowaniem albo może po prostu nie jestem przyzwyczajona do jego bycia miłym i chętnym do współpracy tak, jak teraz. Nie zamierzałam się do tego przyzwyczaić, ponieważ wiedziałam, że nie zostałby taki przez długi czas. Później też zrobi się zły i zdenerwowany.

Widziałam tylko jego trzy strony. Jest normalny Harry, proszący i potrzebujący i później jest moja najmniej lubiana, zła strona. On ma tyle różnych osobowości, ciężko jest za nim nadążyć i to sprawia, że ciężej jest go zrozumieć.

- Karman?

- Co?

- W porządku? - zapytał. - Znów mówiłaś sama do siebie.

- Och, cóż, jest w porządku.

- Mówisz co myślisz na głos - zachichotał. - Czasami myślę, że jesteś tutaj jedyną szaloną.

Samochód skręcił w lewo i zanim mogłam cokolwiek powiedzieć, już zaparkował samochód na sklepowym miejscu parkingowym. Nie rozpoznałam tego miejsca, ale nie było to dla mnie zaskoczenie, ponieważ nie byłam wcześniej w Holmes Chapel.

- Nie byłem tutaj wieki - westchnął wychodząc ze samochodu. - Idziesz?

Skinęłam i odpięłam pas, zanim otworzyłam drzwi samochodu i wyszłam. Byłam zdezorientowana, kiedy nie zobaczyłam Harry'ego, ale szybko go dostrzegłam, stojącego za samochodem przy bagażniku. Był otwarty, kiedy schylał się i zaczął przeszukiwać rzeczy w środku.

- Co robisz? - zapytałam z ciekawości. - Do czego to potrzebujesz?

- Czy to nie oczywiste?

Wyjął parę ciemnych okularów przeciwsłonecznych i laskę dla niewidomych, wprawiając mnie w zdezorientowanie. Nie mogłam rozgryźć tego, co zamierzał z tym zrobić. Nawet nie wiem, gdzie on chce z nimi iść.

- Zamierzasz udawać ślepego?

Skinął.

- Taa.

- Dlaczego?

- Nie złapią mnie - odpowiedział. - Niektórzy ludzie tutaj mogą mnie jeszcze rozpoznać. Jeśli będę udawał ślepego, nie zdejmę okularów w sklepie. Proste.

- Gdzie w ogóle zdobyłeś te rzeczy?

 - To nie ma znaczenia, włożyłem je do samochodu jakiś czas temu.

- Naprawdę uważam, że to przez to, prawda?

- Cóż, kiedy jesteś kimś, kto uciekł ze szpitala psychiatrycznego i ma ludzi szukających go, musisz myśleć bezpośrednio - powiedział. - Dalej, chodźmy. Nie chcę być tu w nocy.

Ostrożnie rozejrzał się dookoła, zanim założył okulary i podniósł laskę. Zaczął iść w stronę wejścia, zachowując się, jakby nawet nie udawał niewidomego. Szybko dostrzegł, kiedy ludzie zaczęli posyłać mu dziwaczne spojrzenia i zaczął używać laski.

- Karman, chodź tutaj - powiedział trochę za głośno, zwracając uwagę kilka osób. - Chodź tutaj.

Pospieszyłam do niego i delikatnie się uśmiechałam się do każdego, kto się wpatrywał, cicho ich przepraszając za to, jak głośno był. Chwycił moją rękę, kiedy byłam obok niego i splótł nasze palce razem. Moją natychmiastową reakcją było odciągnięcie mojej ręki od jego, ale on tylko mocniej trzymał moja rękę.

- Harry, co ty robisz?

- Trzymam twoją rękę - wzruszył ramionami. - A na co to wygląda?

- Dlaczego trzymasz moją rękę?

- Do uwiarygodnienia tego, że jestem niewidomy - uśmiechnął się głupawo. - Potrzebuję kogoś, kto oprowadzi mnie dookoła, prawda?

- Po prostu potrzebowałeś wymówki, żeby trzymać mnie za rękę - wywróciłam oczami, uśmiechając się.

- Prawda - zanucił. - W porządku, zaprowadź mnie do przejścia z jedzeniem. Jesteś moim przewodnikiem, pamiętasz?

Ponownie przewróciłam oczami i zaczęłam rozglądać się dookoła, dopóki nie zobaczyłam znaków z żywnością zwisających z sufitu. Pokazałam mu gdzie to było, ale doszłam do wniosku, że był straszny w byciu niewidomym, nawet w udawaniu go.

Poszedł do przejścia, ciągnąc mnie za sobą. Czy to ja nie powinnam być tą ciągnącą jego? Ludzie się gapili, ale ich spławiłam. Patrzyłam jak chwyta opakowanie naleśników, zanim je odwrócił i zaczął czytać z tyłu.

- Wiesz, że jeśli jesteś niewidomym, nie byłbyś zdolny tego przeczytać - przypomniałam mu. - Byłbyś strasznym niewidomym.

- Och cicho - uciszył mnie. - Postępowałabyś w ten sam sposób, jeśli byłabyś w mojej sytuacji. Bądź laleczką i idź i przynieś koszyk.

Westchnęłam i przemierzyłam krótki dystans po koszyk, który ktoś zostawił pusty w przejściu. Przyprowadziłam koszyk do Harry'ego, który natychmiast zaczął wrzucać do niego przypadkowe produkty spożywcze. Stałam obok i pozwoliłam mu brać co chciał, ponieważ moja opinia nie ma znaczenia, nie chciał mnie słuchać.

- Jesteś gotowa?

- Kiedykolwiek ty jesteś - wzruszyłam ramionami. - Jestem gotowa kiedy ty jesteś.

Skłonił mnie do prowadzenia koszyka do kasy, co wcale mi nie przeszkadzało. Kiedy płaciliśmy, Harry wręczył pieniądze kasjerowi, który posłał mu w zamian dziwne spojrzenie. Nie mogłam nic na to poradzić, ale cicho się do siebie zaśmiałam, ponieważ on był głupi.

Po tym wyszliśmy ze sklepu, zdjął okulary i trzymał dyskusję o tym, że nie chciał ich założyć. Rzucił je na ziemię i je rozdeptał, psując je. Później rzucił laskę obok nich, nie troszcząc się o ludzi, którzy posyłali mu nieczyste spojrzenia.

Włożył torby do bagażnika, dość mocno, ale nie był zły. Miał mały uśmiech na twarzy cały czas, który mnie mylił. Zachowywał się jakby był zły, ale nie był.

Kiedy wsiedliśmy do samochodu, odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie.

- Co jest takie zabawne?

- Nie próbuję być złośliwa ani nic, ale wyglądałeś tam niedorzecznie - zaśmiałam się delikatnie. - Jeśli mieliby nagrodę za najgorszą próbę udawania niewidomego, zdecydowanie byś ją dostał.

Harry zaczął się śmiać razem ze mną. To jest Harry, którego lubię, miły i prosty zarazem. Nie zamierzałam się za bardzo cieszyć tą sytuacją, ponieważ Harry jest jak tykająca bomba, wiesz, że prędzej czy później wybuchnie.

Cześć i czołem! :D Wiecie, że raczej nie dodaję rozdziałów w środku tygodnia, ale dzisiaj mam urodziny i korzystając z tego, że mam dobry humor a jutro nie idę do szkoły - dodaję dzisiaj nowy rozdział :D
Postaram się jutro też coś dodać ;*
Od 16 lutego zaczynają mi się ferie, więc też będę miała więcej czasu na tłumaczenie, soo :D
See ya! '*

7 komentarzy:

  1. Zazdroszczę ci, że będziesz miała ferie :) A rozdział bardzoo fajny, dobrze się go czytało :*

    OdpowiedzUsuń
  2. z tym niewidomym to serio mu się nie udało :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.
    Harry-nie udawaj więcej niewidomego!!

    OdpowiedzUsuń
  4. No to w taki razie czekam na next ! ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja normalnie Harry'ego nie poznaję :D Każdy kolejny rozdział jest coraz ciekawszy :D Czekam na nexta!!!! :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszystkiego dobrego x ( spóźnione, ale to chyba nie problem;) )
    Też od 16 zaczynam ferie :D
    Dobra, wracając do rozdziału :)
    Harry w tej części był taki.. taki spokojny, uśmiechnięty nie krzyczał na Karman :) Przez chwilę myślałam, że są parą ;) Karman i Harry nawiązali ze sobą jakąś nić porozumienia, tak mi się przynajmniej wydaje, sądząc po tym rozdziale :) Lubię, takie niezwykłe rozdziały, w których bohaterowie przebywają ze sobą, rozmawiają tak zwyczajnie :)
    Czekam na następny :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Po raz czwarty mi się zdarzyło, że przeczytałam, a nie skomentowałam. Czy jest ktoś, kto się zamieni na mózgi, bo moje roztrzepanie mnie po prostu przeraża? To jest po prostu nieogarnięcie (ewentualnie Alzheimer) - poziom hard. :/
    W każdym razie cieszę się, że w końcu się zebrałam i komentuję. :D
    Spóźnione, ale szczere - wszystkiego najleszego! Dużo sukcesów. I na polu tłumaczenia i pisania. :*
    Cholera, zawsze zazdrościłam osobom, które urodziły się w pierwszej połowie roku. Może dlatego, że ja - mając urodziny w Dzień Chłopaka - chyba gorzej trafić nie mogłam. :'(
    Taki dziwny, mega dziwny zbieg okoliczności, bo moja przyjaciółka ma dokładnie tego samego dnia co Ty. Dodam, że jest ona niewidoma i tak jakoś do tego rozdziału... Dziwny przypadek. ☺
    Fajnie, że jest tak... spokojnie. Że Harry jest spokojny, że się uśmiecha. Kurczę, już sama nie wiem, co myśleć o tym fanficu, naprawdę. Robi się coraz... dziwniej. Ale tak pozytywnie. ☺
    A to udawanie niewidomego serio mu nie wyszło! Ale co on się będzie przejmował? ;)
    Widzę, że nie tylko ja zaczynam właśnie ferie. Jak fajnie, bo z tego, co czytałam na tt, to mam wrażenie, że wszyscy już skończyli. :D ❤
    Ten komentarz jest głupi i doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale i takie się zdarzają. ☺ Pozdrawiam serdecznie! xx

    OdpowiedzUsuń