Chapter 9

[Harry's p.o.v]

Szamotała się na tylnym siedzeniu, kiedy jechałem w dół po pustej drodze. Krzyczała coś do mnie, ale byłem bardziej skupiony na wsłuchiwaniu się w głosy w mojej głowie, przypominające mi o tym, co robię. Przypominają mi o tym, kiedy robiłem te same rzeczy z moją siostrą, wiążąc ją i rzucając ją na tylne siedzenie, jakby była kawałkiem śmiecia.

Moje ręce mocno zacisnęły się na kierownicy, moje kostki zrobiły się białe, kiedy próbowałem skupić się na drodze, ale nie mogłem. Było zbyt wiele głosów mówiących do mnie w jednym momencie. Kręciło mi się w głowie i moje ciało zaczęło się trząść, jakbym miał zimne dreszcze.

Mogłem jeszcze słyszeć krzyki Karman, ale było cicho.

- Harry... coś nie tak? Zatrzymaj się, bo spowodujesz wypadek albo coś!

- Nie mów mi... - westchnąłem, kiedy zacząłem lekko potrząsać głową. - Nie... nie mów mi co robić.

Mimo, że nie chciałem zatrzymać samochodu, zrobiłem to. Ze względu na mnie, ponieważ nie potrzebowałem zrobić sobie krzywdy właśnie teraz. To nie będzie takie duże, jak postępowanie w przypadku krzywdzenia Karman, bo nikt nie wiedział oprócz mnie i nie będzie musiał więcej słyszeć jej dużych ust.

Najpierw samochód zjechał z drogi, zaparkowałem w parku, zanim pozwoliłem głowie oprzeć się o kierownicę. Nacisnąłem klakson, ale mnie to nie obchodziło, to było blokowane przez głos Karman, który sprawiał, że się uśmiechałem. Uwielbiam jej głos, tak, ale po chwili to się robi irytujące.

Uśmiech na mojej twarzy szybko zniknął, nawet nie minutę później. Głosy robiły się głośniejsze, przytłaczający głos pochodzący z klaksonu. Przygryzłem wargę, kiedy podniosłem do góry głowę opierając ją o oparcie siedzenia, kiedy próbowałem unormować oddech.

Nie słyszałem tamtych głosów przez długi czas, żadnego od czasu, kiedy po raz pierwszy szedłem do szpitala psychiatrycznego. Zaczęli od razu po tym, jak zabiłem swoją rodzinę i nie wychodziłem przez tygodnie. Nie mogłem spać ani się na niczym skupić, ponieważ byłem zajęty słuchaniem tego, co do mnie mówili.

Strażnicy i doktorzy w szpitalu zaczęli obserwować, jak się zmieniałem. Myśleli, że byłem wariatem, którym właściwie byłem. Zrobili na mnie mnóstwo testów, więcej, niż mogłem zliczyć i uczynili moje "leczenie" bardziej intensywnym.

Próbowali mnie naprawić, ale nikt nie może mnie naprawić. Nic ani nikt nie może mi pomóc, z wyjątkiem mnie, ale nie byłem przy zdrowych zmysłach, żeby zrobić cokolwiek. Po miesiącach ich prób pomocy mi, poddali się, ponieważ po prostu nie mogli nic zrobić.

Byłem najgorszym pacjentem w szpitalu, zachowanie i mądrość psychiczna, więc przenosili mnie do pokoju, w którym dookoła nie było niczego ani nikogo. To nie było złe, ponieważ nie podobało mi się to, że mimo to ktoś zaczynał, ale zawsze był ktoś, kto mnie obserwował. Mógł to być któryś wartownik przed pokojem lub nadzorująca mnie kamera obserwująca każdy mój ruch.

Pokój, w którym musiałem zostać był okropny. Nie było pojedynczego okna, przez które mogłem patrzyć na zewnątrz ani nic, było tyko niewygodne łóżko w kącie pokoju. Błagałem o pójście do mojego oryginalnego pokoju, ponieważ przynajmniej były tam drzwi celi, przez które mogłem patrzeć na zewnątrz i po kilku tygodniach zgodzili się wziąć mnie z powrotem.

To nie działało tak, jak chcieli, mieli nadzieję, że przenosząc mnie mógłbym przestać mówić na głos. Powiedziałem im, że byli ludzie mówiący do mnie i zawsze kończyło się to na terapii szokowej i krzyczeli do mnie o tym, jak wyobrażałem sobie rzeczy.

Nie wyobrażałem sobie rzeczy, chociaż i tak myślałem. Nie spałem w azylu, ponieważ mogłem całą noc rozmawiać z głosem w mojej głowie i planować swoją ucieczkę. Kiedy lekarze zabierali mnie na dół na leczenie, to wtedy głosy w mojej głowie mówiły mi, że mam biec, więc tak zrobiłem. To był pierwszy raz, kiedy uciekłem i pierwszy raz, kiedy zobaczyłem Karman wracającą do domu ze szkoły ze swoimi przyjaciółmi.

Nie mogłem oderwać od niej oczu, kiedy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Podążałem ze nią do domu i nie mogłem przestać obserwować, dopóki nie weszła do domu. To wtedy podjąłem decyzję o pójściu do jej pokoju i ukryciu się w jej szafie, ale nie mogłem zostać długo, ponieważ musiałem wracać, byłem przerażony, że ludzie z azylu mnie znajdą.

Obserwowałem ją każdego dnia, od czasu, kiedy uciekłem. Otrząsnąłem się z moich myśli, kiedy mój fotel został wyrzucony z tyłu. Obróciłem się i spojrzałem na Karman, uśmiechając się głupkowato widząc ją płaczącą i próbującą uwolnić swoje nadgarstki i kostki z taśmy.

- Coś nie tak, maleńka?

- Zabierz mnie do domu, proszę - podciągnęła nosem. - Przerażasz mnie, mówiłeś sam do siebie.

- Zabiorę cię do domu-

- Nie, nie chcę, żebyś wrócił do mojego domu razem ze mną.

 Moje oczy się rozszerzyły, zanim zmrużyłem na nią oczy. Mogłem usłyszeć ponownie jej głos, ale tym razem bardziej, niż zazwyczaj i głośniej. Odwróciłem się z powrotem na fotelu i wyjąłem kluczyki ze stacyjki, zamykając samochód.

- Gdzie ty idziesz? - zapytała w panice, kiedy otwarłem drzwi. - Zostawiasz mnie tu?

- Mam zamiar się przejść - wzruszyłem ramionami, blokując wszystkie drzwi zanim je zmknąłem.

Zacząłem odchodzić od samochodu, ignorując wszystkie wrzaski i krzyki kierowane pod moim imieniem. Zimne powietrze ponownie mnie owiewało, ale to mnie nie niepokoiło. Wiatr było statnią rzeczą w mojej głowie.

Kontynuowałem schodzenie w dół drogi, dopóki nie usłyszałm dźwięk płynącej wody. Obróciłem głowę w lewo i zobaczyłem małą zatoczkę z boku drogi. Niepewnie podszedłem do niej i usiadłem na trawie. Pozwoliłem moim oczom się zamknąć mrugając, kiedy słuchałem wody, ponieważ nie używałem takich rzeczy do uspokojenia się.

- Uważasz, że zostawienie jej w samochodzie samej ze sobą jest najlepszym pomysłem?

Otwarłem oczy i rozejrzałem się dookoła.

- Co?

- Ona mogła szybko uciec, wiesz o tym - odezwał się głos w mojej głowie. - Nie przemyślisz wszystkiego, to jest z tobą nie tak.

- To, co jest ze mną nie tak, to ty, nie zostawisz mnie w spokoju.

- Czy ty kiedykolwiek słuchasz, co ja mówię?

Skinąłem do siebie.

- Tak, ona jest związana. Nie może wyjść z samochodu, a drzwi są zablokowane.

- Mądry chłopak, ale byłoby tak źle, gdyby uciekła?

- Co masz na myśli?

- Jeśli jakoś by wyszła z samochodu i uciekła, byłoby tak źle?

- Tak - skinąłem. - Byłoby źle.

- Dlaczego? - zapytał głos. - Dlaczego byłoby źle?

- Nie wiem... po prostu by było.

- Zaczynasz mieć uczucie względem niej? - zapytał.

- Nie - powoli pokręciłem głową. - Nie.

- Myślę, że kłamiesz.

- Nie - warknąłem. - Ona jest tylko głupią, naiwną dziewczyną. Ona nic dla mnie nie znaczy. Wszystko to jest dla mnie jedną z moich gier.

- Jedną z twoich gier?

- Tak, znajduję dziewczynę, zbliżam się do niej, a następnie ją zabijam. To jest cykl i mam zamiar robić to tak długo, jak żyję. Po tym jak z nią kończę, znajdę sobie jakąś inną.

- Karman jest inna i ty o tym wiesz.

- O czym ty mówisz?

- Wiesz, że jest inna. Leżysz całą noc myśląc o niej, ponieważ coś do niej czujesz. Nie myśl, że możesz mnie okłamać, jestem w twojej głowie, wiem o czym myślisz. Jesteśmy jedną osobą i nigdy nie zamierzam odejść.

Przewróciłem oczami.

- Karman nie jest inna, niż ci, których zabijałem.

- Och, doprawdy? Więc dalej masz zamiar ją zabić?

- Tak... nie, to znaczy tak. Ostatecznie. Ostatecznie to zrobię. Na początku muszę tylko rozgryźć jak, kiedy i gdzie mam zamiar to zrobić.

- Nie spiesz się, ale wiesz, że ona zamierza cię zabić, prawda?

- Co? - zapytałem. - Nie, nie zrobi tego.

- Ona myśli, że jesteś pomylony.

-  Zamknij się - warknąłem. - Zamknij się.

- Tak, Harry. Ona myśli, że jesteś narwany, psychiczny, nienormalny. Czeka na idealny moment, żeby cię zabić, ponieważ jest przerażona, przerażona tym, że zamierzasz ją zabić. Ona wie, że zamierzasz to zrobić, ale właśnie przez jej mądrość, która jest problemem. Ona wariuje wewnątrz, nawet pomimo, że tego nie pokazuje. 

- Dobrze, mam nadzieję, że się boi. Powinna się mnie bać.

- Chociaż czy to dobrze? Tym bardziej ona się boi, tym bardziej myśli o wstaniu i zabiciu ciebie albo ucieczce. Jesteś psychiczny, Harry i zawsze będziesz. Potrzebujesz wrócić do azylu, gdzie twoje miejsce. Powinieneś sam się zabić razem ze swoją rodziną.

Chwyciłem swoją głowę w swoje ręce i krzyknąłem, ściskając mocniej moje zamknięte oczy razem. Zaśmiałem się nerwowo do siebie, kiedy nie powinienem słyszeć więcej głosów. Moje oczy łzawiły, kiedy wstałem z miejsca, w którym siedziałem i zacząłem wracać drogą, wciągając powietrze, kiedy zobaczyłem stopy Karman przez okno, podczas gdy próbowała się uwolnić z taśmy.

Zacząłem biec truchtem w stronę samochodu i wyjąłem klucz z kieszeni. Odblokowałem drzwi, zanim otworzyłem tylne drzwi i wyjąłem taśmę jeszcze raz. Chwyciłem ją za włosy i położyłem kawałek taśmy na jej ustach.

- Przestań się szamotać, pogadamy, kiedy wrócimy do twojego domu, w porządku?

Spojrzała na mnie w połowie otwartymi oczami, zanim przytaknęła. Puściłem jej włosy i zamknąłem drzwi, zanim zająłem miejsce kierowcy i odpaliłem samochód. Jeszcze się szamotała na tylnym siedzeniu, co mnie rozgniewało, ponieważ nie słuchała tego, co do niej powiedziałem.

Przepraszam, że nie dodałam tego rozdziału w tamtym tygodniu, ale nie poszło po mojej myśli. Zaplanowałam go dodać w weekend, ale było wszystkich świętych, a ja założyłam, że nie pojadę z rodzicami na cmentarze, tylko skończę ten rozdział, ale niestety, wyszło tak, jak wyszło. Przez to codziennie tłumaczyłam po trochu i tak mam dla was dzisiaj świeżutki rozdział :)
Nadchodzi długi weekend, co oznacza kolejny rozdział :) (a może nawet dwa <3). Normalnie wolne jest do wtorku, ale ja nie idę do szkoły jeszcze w środę, więc mam więcej czasu na pisanie :D <3

Jeszcze jedna sprawa - 10 obserwujących i ledwo 6 komentarzy? 10 komów - zrobicie to dla mnie? ;) <3

ZAPRASZAM NA WATTPADA :* MANIAC

Lots of Love <3

6 komentarzy:

  1. Harry jest serio psychiczny! :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział, ale szczerze mówiąc to jestem strasznie ciekawa tej rozmowy z Karman ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh, Harry, nie bądź taki! :O Jeju, te jego głosy... Aż przez moment zaczęłam mu współczuć, jak to "coś" w jego głowie powiedziało mu, że powinien się zabić razem ze swoją rodziną. :( Gdyby nie to wszystko, może by był normalny. :|
    No a teraz trochę o wątku romantycznym, czyli o czymś, czego się w tym opowiadaniu nie spodziewałam. Harry czuje coś do Karman! :D I to nieważne, że ujawniło się to podczas rozmowy z tym jego złym "ja". Tak się na moment miło zrobiło, że aż słodko. :* I może nawet trochę polubiłam Harrego (tak, wiem, dziwnie to brzmi, bo przecież zdaję sobie sprawę z tego, ile złych rzeczy w życiu zrobił). No ale to było na swój sposób urocze. :* Uwielbiam horrory, uwielbiam też romantyki. Dlatego właśnie tak bardzo podoba mi się ten wątek romantyczny w tym horrorze. I teraz uwaga. Taka wizja: Jakiś naukowiec z USA wynajduje lek na chorobę Harrego. Leczą go, a potem już jako zdrowy człowiek żyje sobie z Karman długo i szczęśliwie. ;3 Jestem naiwna; wiem, że tak będzie, ale pomarzyć zawsze można. ^^
    Mimo wszystko mam nadzieję, że jakoś to się poukłada, a przede wszystkim, że Harry nie zabije Karman. :O
    Pozdrawiam. :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. W wolnej chwili zapraszam na mojego bloga ---> http://the-voice-of-my-heart-pl.blogspot.com/
    Przepraszam za spam :D Mile widziane komentarze ! <3

    P.S. MASZ ZAJEBISTEGO BLOGA !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. hmm.. fajnie, ze to tlumaczysz, ale powiem tak nie dotrzymujesz obietnic, a potem wyjezdzasz z usprawiedliwieniami.. To nie jest hejt tylko moje zdanie, jezeli ktos mowi ze cos zrobi a tego nie robi z jakichkolwiek przyczyn to i tak zawsze wychodzi, ze ta osoba jest winna Wiec kochana, bo lubie Ciebie i Tego bloga, daje Ci rade jezeli nie jestes w 100 pewna ze dodasz rozdzial nie obiecuj innym, bo my czekamy, przepraszam, jesli Cie tym urazilam. Ale nie taki byl zamiar. :3 Uwielbiam to, ze chcesz wgl tlumaczyc, jestes kochana, pozdrawiam M. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest zajebiste,aż mną ciary!
    Czekam na kolejny!

    Zapraszam do siebie:
    saveyoutonight-louistommo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń